Sarajewo 1914: nacjonalizm, zamach i początek piekła

Sarajewo, czerwiec 1914 roku. Upalne, duszne miasto w sercu Bałkanów staje się scenerią wydarzeń, które w ciągu kilku tygodni przewrócą do góry nogami cały światowy porządek. Strzały oddane przez młodego nacjonalistę Gavrila Principa trafiają nie tylko w arcyksięcia Franciszka Ferdynanda, ale też w kruche fundamenty monarchii habsburskiej. To, co zaczęło się jako lokalny spór, szybko stało się początkiem globalnej katastrofy. Jak to możliwe, że wąskie uliczki Sarajewa stały się punktem zapalnym konfliktu, który na zawsze zmienił historię kontynentu?

Czym była monarchia Habsburgów?

Monarchia Habsburgów to jeden z najpotężniejszych organizmów politycznych Europy. Jej początki sięgają średniowiecza, gdy ród Habsburgów osiadł w Austrii i stopniowo budował swoją potęgę. W odróżnieniu od wielu innych dynastii, które zdobywały ziemie przede wszystkim siłą oręża, Habsburgowie rozszerzali swoje władztwo także dzięki zręcznej polityce małżeńskiej – stąd słynne powiedzenie: „Niech inni prowadzą wojny, ty, szczęśliwa Austrio, żeń się”.

Przemyślana polityka dynastyczna sprawiła, że w XVI wieku pod ich panowaniem znalazły się rozległe tereny – od Alp i Niziny Węgierskiej, przez Czechy i Węgry, aż po Bałkany. Do tego dochodziły jeszcze posiadłości w Niderlandach, Hiszpanii i w Nowym Świecie. Sprawiało to, że państwo Habsburgów stało się mozaiką języków, kultur i religii. Obok siebie żyli w niej Niemcy, Węgrzy, Czesi, Polacy, Rusini, Chorwaci czy Włosi. Z początku różnorodność była siłą Imperium. Z czasem stała się jednak źródłem napięć, które rozsadzały państwo od środka. Na przełomie XIX i XX wieku monarchia Habsburgów zyskała miano „więzienia narodów”, a konflikty etniczne i aspiracje niepodległościowe jej mieszkańców stały się jednym z największych wyzwań dla przetrwania imperium.

Napięcia etniczne w Imperium Habsburgów

XIX stulecie było czasem przebudzenia narodów w całej Europie – od włoskiego Risorgimenta po powstania w Polsce. W monarchii Habsburgów proces ten przybrał wyjątkowo skomplikowaną formę, bo dotyczył dziesiątek narodów żyjących w jednym państwie. Czego domagały się narody znajdujące się pod panowaniem Habsburgów?

  • Czesi domagali się równouprawnienia językowego i politycznego,
  • Polacy – autonomii w Galicji,
  • narody południowosłowiańskie – większego udziału w strukturach państwowych.

Każdy kolejny dekret Wiednia, faworyzujący jednych kosztem innych, tylko podsycał poczucie niesprawiedliwości. Reformy językowe i szkolne zwykle faworyzowały jednych kosztem drugich: tam, gdzie Czesi zyskiwali prawa, Niemcy czuli się marginalizowani; gdzie Węgrzy umacniali swoją pozycję, Chorwaci czy Rumuni buntowali się przeciw asymilacji. W miastach takich jak Praga, Lwów czy Zagrzeb regularnie dochodziło do demonstracji i starć ulicznych.

Napięcia znajdowały odzwierciedlenie także w polityce. Tworzyły się partie narodowe – czeskie, słoweńskie, rumuńskie czy ukraińskie, które walczyły w parlamentach w Wiedniu i Budapeszcie o prawa swoich wspólnot. Mniejsze narody coraz częściej tworzyły własne organizacje społeczne i kulturalne: teatry, kluby sportowe, towarzystwa naukowe, które miały podkreślać ich odrębność.

Napięć nie łagodził fakt, że chociaż formalnie wszystkie narody Imperium Habsburgów tworzy jeden organizm państwowy, to w praktyce prym wiedli Austriacy niemieckiego pochodzenia oraz Węgrzy. To oni kontrolowali administrację, armię i kulturę polityczną imperium, spychając mniejsze narody na margines życia publicznego.

Próby utrzymania jedności cesarstwa

W obliczu rosnących napięć Wiedeń próbował znaleźć sposób na utrzymanie kruchej równowagi. Najważniejszym rozwiązaniem stał się kompromis z 1867 roku, który przekształcił monarchię w dualistyczne państwo Austro-Węgry. Porozumienie dawało Węgrom szeroką autonomię i niemal równorzędną pozycję z Austriakami, ale jednocześnie ignorowało aspiracje pozostałych narodów.

Ausgleich nie uciszył więc ruchów narodowych, a tylko wzmocnił poczucie krzywdy. Czesi coraz głośniej domagali się federalizacji państwa, a na południu Słowianie marzyli o własnym zjednoczeniu. W prasie, literaturze i organizacjach politycznych narastało przekonanie, że tylko niezależność daje szansę na rozwój.

W drugiej połowie XIX wieku nacjonalizm stał się więc już nie tylko ideą kulturową, ale także politycznym programem. Nie chodziło wyłącznie o język czy szkolnictwo, lecz o realną władzę i prawo do własnego państwa. Monarchia Habsburgów, oparta na kompromisie dwóch narodów dominujących, coraz częściej postrzegana była jako „więzienie ludów”. A każdy kolejny rok przynosił dowody na to, że utrzymanie jedności imperium będzie coraz trudniejsze.

Serbski nacjonalizm i idea Wielkiej Serbii

Podczas gdy imperium Habsburgów traciło stabilność, Serbia rosła w siłę. Wyzwolona z jarzma tureckiego w XIX wieku, w krótkim czasie przekształciła się z prowincjonalnego księstwa w ambitne państwo bałkańskie. W Belgradzie zaczęła rodzić się idea „Wielkiej Serbii” projektu zjednoczenia wszystkich Słowian południowych pod przewodnictwem Serbii. Marzenia te obejmowały także Bośnię i Hercegowinę, gdzie żyła liczna ludność serbska.

Dla Austro-Węgier serbski nacjonalizm był czymś więcej niż tylko sąsiedzkim kłopotem. Był ideologicznym wyzwaniem. Wiedeń obawiał się, że idee z Belgradu przenikną do Bośni, Chorwacji czy Słowenii i wywołają efekt domina, który rozsadzi imperium od środka.

Serbia stawała się więc w oczach Austriaków i Węgrów niebezpiecznym konkurentem. Sytuację dodatkowo zaogniły wojny bałkańskie z lat 1912–1913. Serbia, walcząc najpierw przeciwko Turcji, a później także przeciwko swoim niedawnym sojusznikom, wyszła z konfliktów wzmocniona. Jej armia okazała się skuteczna, a prestiż międzynarodowy znacząco wzrósł. Dla wielu Serbów był to dowód, że ich kraj może odegrać rolę lidera całego regionu. Dla Austro-Węgier był to natomiast sygnał alarmowy: u południowej granicy wyrasta państwo, które nie tylko ma aspiracje, ale i realną siłę, aby zagrozić stabilności imperium.

Jak Serbowie walczyli o swoje państwo, czyli serbskie organizacje nacjonalistyczne

Wraz z rosnącymi ambicjami politycznymi Serbii na jej terenie coraz aktywniej działały tajne organizacje, które miały przygotować grunt pod realizację idei „Wielkiej Serbii”.

Najbardziej wpływową z nich była „Czarna Ręka” (serb. Ujedinjenje ili smrt – „Zjednoczenie albo śmierć”). Powstała ona w 1911 roku w Belgradzie, a jej założycielami byli oficerowie serbskiej armii, w tym pułkownik Dragutin Dimitrijević „Apis”. „Czarna Ręka” nie była jednak luźną grupą konspiratorów. Organizacja od początku funkcjonowała jak ściśle zakonspirowana organizacja wojskowa, z własną hierarchią, rytuałami zaprzysiężenia i kodeksem lojalności. Jej powiązania z serbską armią i wywiadem były kluczowe. Wielu członków „Czarnej Ręki” stanowili aktywni oficerowie, którzy korzystali z kontaktów w sztabie generalnym, a niekiedy z zasobów państwowych. Dzięki temu organizacja miała dostęp do broni, materiałów wybuchowych i możliwości przerzutu ludzi przez granice. Te niemal nieograniczone zasoby sprawiły, że metody działania „Czarnej Ręki” były bezkompromisowe i brutalne. Jej członkowie specjalizowały się w  zamachach politycznych i akcjach sabotażowych. Kandydatów rekrutowano wśród młodych, radykalnych studentów i uczniów, którzy często należeli do jawnych stowarzyszeń patriotycznych, takich jak „Młoda Bośnia”. To właśnie ci młodzi idealiści, po przeszkoleniu przez ludzi „Czarnej Ręki”, stawali się wykonawcami najbardziej ryzykownych operacji. Co na to Serbia? Oficjalnie państwo serbskie odcinało się od działalności bojówki, ale w praktyce granica między polityką Belgradu a konspiracją bywała bardzo cienka.

Wszystko przez cele działalności „Czarnej Ręki”. Te były jasno określone:

  • osłabienie Austro-Węgier,
  • wspieranie ruchów antyhabsburskich na terenach zamieszkanych przez Serbów.

Najważniejszym polem działania była Bośnia i Hercegowina, zaanektowana przez Austro-Węgry w 1908 roku, co w Belgradzie postrzegano jako akt agresji. Organizacja szkoliła młodych konspiratorów, przerzucała broń przez granicę i inspirowała kolejne spiski wymierzone w habsburską administrację.

„Czarna Ręka” nie działała w próżni. Była częścią szerszego ekosystemu nacjonalistycznego, w którym obok tajnych bojówek istniały organizacje kulturalne, młodzieżowe i polityczne, budujące grunt ideologiczny pod walkę z Austro-Węgrami. To właśnie współpraca „Czarnej Ręki” z „Młodą Bośnią” doprowadziła w 1914 roku do tragedii w Sarajewie.

Bośnia i Hercegowina – punkt zapalny Bałkanów

Bośnia i Hercegowina była jednym z najbardziej newralgicznych regionów Europy na początku XX wieku. Po wiekach panowania tureckiego w 1878 roku trafiła pod administrację Austro-Węgier, a 30 lat później została przez nie oficjalnie zaanektowana. Ten krok wywołał oburzenie nie tylko w samej Bośni, lecz także w całym świecie słowiańskim, szczególnie w Serbii, która rościła sobie prawa do tego terytorium. W oczach wielu Serbów i bośniackich Słowian południowych okupacja habsburska była ciosem w marzenia o zjednoczeniu narodowym.

Co warto wiedzieć o Bośni i Hercegowinie z końcówki XIX i początku XX wieku? Region ten był skrajnie zróżnicowany etnicznie i religijnie. Obok siebie żyli tu prawosławni Serbowie, katoliccy Chorwaci i muzułmańscy Bośniacy. Taka mozaika sprawiała, że każdy ruch Wiednia mógł zostać odczytany jako faworyzowanie jednej grupy kosztem drugiej. Austro-Węgry próbowały modernizować prowincję: budowano drogi, linie kolejowe i administrację, ale za tymi zmianami kryło się też poczucie obcości i narzuconej władzy.

Dla serbskich nacjonalistów Bośnia była symbolem niesprawiedliwości, ale także strategiczną kartą w politycznej grze. To właśnie tu mieszkała duża społeczność serbska, która stanowiła naturalne zaplecze dla działań antyhabsburskich. Nic dziwnego, że to właśnie Sarajewo – stolica prowincji – stało się areną dramatycznych wydarzeń w czerwcu 1914 roku. Region, nazywany „bałkańskim kotłem”, rzeczywiście okazał się punktem zapalnym, od którego rozgorzał największy pożar w dziejach Europy.

Wizyta Franciszka Ferdynanda w Sarajewie  – kim był arcyksiążę?

Wizyta arcyksięcia Franciszka Ferdynanda w Sarajewie w czerwcu 1914 roku  miała charakter oficjalny i wojskowy. Arcyksiążę przyjechał, by obserwować manewry armii i pokazać się mieszkańcom Bośni i Hercegowiny jako przyszły władca. Zanim jednak przejdziemy do omówienia wizyty i tego co się stało w jej trakcie, trzeba sobie zadać pytanie: kim był Franciszek Ferdynand?

Franciszek Ferdynand był bratankiem cesarza Franciszka Józefa i od 1896 roku oficjalnym następcą tronu Austro-Węgier. Wyróżniał się na tle konserwatywnej rodziny Habsburgów – miał zdecydowany charakter, silne poglądy polityczne i nie stronił od niepopularnych opinii. W przeciwieństwie do wielu członków rodu nie był zwolennikiem ścisłego centralizmu. Uważał, że przyszłość monarchii wymaga zmian i poszukiwał nowych rozwiązań ustrojowych.

Jego najważniejszą ideą była koncepcja trializmu, czyli przekształcenia państwa dualistycznego (Austriacy i Węgrzy) w monarchię trójczłonową, w której trzeci filar stanowiliby Słowianie. Dla Czechów czy Chorwatów takie reformy mogły oznaczać nadzieję na większe prawa, ale dla Węgrów poważne zagrożenie ich dominującej pozycji. Nic więc dziwnego, że arcyksiążę miał tyle samo zwolenników, co przeciwników.

Życie prywatne Franciszka Ferdynanda również budziło emocje. Jego małżeństwo z Zofią von Chotek, hrabianką z czeskiej arystokracji, zostało zawarte wbrew sprzeciwom dworu. Zofia nie miała statusu równego arcyksięciu, dlatego cesarz nigdy nie pozwolił jej na pełne uczestnictwo w życiu rodziny cesarskiej. Para często bywała marginalizowana i traktowana z chłodnym dystansem. Wizyta w Sarajewie miała więc być jedną z nielicznych okazji, gdy Zofia towarzyszyła mężowi oficjalnie w publicznych uroczystościach.

Przyjazd Franciszka Ferdynanda do Bośni nie można więc traktować jako rutynowy obowiązek następcy trony. Był on sygnałem politycznym – pokazem sił monarchii, a zarazem próbą umocnienia pozycji następcy tronu i jego żony. Nikt jednak nie przypuszczał, że ta wizyta zapisze się w historii jako początek największej tragedii XX wieku.

Wizyta Franciszka Ferdynanda w Sarajewie – symbolika i przygotowania

Podróż do Sarajewa następcy tronu miała znaczenie nie tylko polityczne, ale i osobiste. Mimo jej wielkiego znaczenia od początku popełniono wiele błędów. Pierwszym z nich był niefortunny wybór daty. 28 czerwca to Vidovdan (Dzień św. Wita). Ma ono niemal sakralne znaczenie dla Serbów, ponieważ upamiętnia klęskę na Kosowym Polu z 1389 roku (była to bitwa, w której wojska serbskie, dowodzone przez księcia Lazara, starły się z Imperium Osmańskim; bitwa zakończyła się klęską Serbów i w praktyce otworzyła drogę do kilkusetletniej dominacji tureckiej na Bałkanach; starcie to stało się fundamentem serbskiej tożsamości narodowej). W oczach wielu mieszkańców Bośni pojawienie się następcy tronu właśnie w rocznicę klęski na Kosowym Polu wyglądało jak policzek wymierzony ich narodowej dumie.

Do tej symbolicznej niezręczności doszły błędy czysto praktyczne. Zdziwienie wywołuje fakt, że trasa przejazdu, prowadząca wzdłuż alei Appelowej nad Miljacką, była powszechnie znana, co czyniło z niej łatwy cel. Podobnie było z planem wizyty, który obejmował udział w manewrach wojskowych, uroczysty przejazd przez centrum miasta oraz wizytę w ratuszu.

Prowadzone z nonszalancją przygotowania do wizyty Franciszka Ferdynanda w Sarajewie budziły zaniepokojenie głównie wywiadu wojskowego. Ostrzegał on o możliwych próbach zamachu, jednak sygnały te zostały zlekceważone, w Wiedniu nie chciano sprawiać wrażenia, że arcyksiążę boi się wyzwań.

Sytuację dodatkowo komplikował fakt, że cesarz Franciszek Józef nie darzył bratanka sympatią. Jego dystans do Franciszka Ferdynanda sprawił, że sprawy bezpieczeństwa wizyty potraktowano rutynowo, bez większego zaangażowania dworu. W efekcie wydarzenie, które miało wzmocnić autorytet monarchii i samego arcyksięcia, od początku obciążone było fatalną symboliką i rażącymi zaniedbaniami.

Wizyta Franciszka Ferdynanda w Sarajewie – przygotowanie zamachu

Strzały, które padły w Sarajewie nie były spontaniczną akcją, lecz zaplanowaną operacją. Plan zamachu powstawał kilkadziesiąt miesięcy, a główne przygotowania miały miejsce wiosną 1914 roku.

Wówczas zaczęto intensywnie rekrutować wykonawców zamachów. Ci pochodzili głównie z organizacji „Młoda Bośnia”. Z niej wywodzili się m.in. Nedeljko Čabrinović i Trifko Grabež, a także strzelec Gavrilo Princip. Rekrutów łączyły radykalne przekonania, gotowość do poświęcenia, a także chęć odbycia szkolenia. To ostatnie prowadzone było przez bardziej doświadczonych konspiratorów, którzy uczyli rekrutów posługiwać się bronią, rzucać granaty, działać w konspiracji i unikać wykrycia.

Jednym z najważniejszych ogniw w szkoleniach, a także w logistyce, był Danilo Ilić. Odpowiadał on m.in. za łączność, transporty i ukrywanie broni. Dzięki niemu do Sarajewa dotarły pistolet i kilka granatów. Broń i materiały przemycano przez granicę ukryte w bagażach oraz przemytniczych konwojach. Wymagało to współpracy z siecią pośredników i znajomych przy szlakach granicznych, a także z serbskim wywiadem oraz konspiratorami z Belgradu.

Planowanie zamachu w Sarajewie to jednak nie tylko zadbanie o broń, ale także działania na miejscu. Po przybyciu do miasta wykonawcy rozproszyli się wzdłuż zaplanowanej trasy przejazdu arcyksięcia – każdy miał przypisaną inną rolę: rzucić ładunek, strzelać, obserwować patrol lub przejąć broń w razie potrzeby. Choć plan był szczegółowy, nie był idealny. Łączność była zawodna, część zamachowców w ostatniej chwili się wycofała, a kilku popełniło błędy. To właśnie kombinacja starannego przygotowania i ludzkiej omylności zadecydowała o ostatecznym przebiegu akcji.

Zamach w Sarajewie na Franciszka Ferdynanda – przebieg wydarzeń

Niedzielny poranek, 28 czerwca 1914 roku, zapowiadał się słonecznie i upalnie. Ulice Sarajewa od wczesnych godzin wypełniały się mieszkańcami, którzy chcieli zobaczyć przejazd następcy tronu. Wśród tłumów znajdują się jednak nie tylko gapie, ale i grupa młodych konspiratorów, uzbrojonych w pistolety i granaty.

O godzinie 10.00 kolumna sześciu samochodów rusza z dworca w stronę ratusza. W pierwszym jedzie policja, w kolejnym ochroniarze, a w trzecim arcyksiążę Franciszek Ferdynand z żoną Zofią. Kolumna kieruje się w stronę alei Appelowej, prowadzącej wzdłuż rzeki Miljacki, gdzie ustawiono trasę przejazdu honorowego.

O 10.15 samochody docierają do wysokości mostu Ćumuria i wtedy Nedeljko Čabrinović nagle rzuca bombę w kierunku pojazdu arcyksięcia. Ładunek odbija się jednak od założonej markizy i eksploduje dopiero pod kolejnym pojazdem, raniąc kilkunastu żołnierzy i gapiów. W zamieszaniu Čabrinović połknął cyjanek i skoczył do rzeki Miljacki, ale trucizna nie zadziałała, a woda była zbyt płytka. Natychmiast został schwytany przez policję i pobity przez tłum. Kolumna, choć wstrząśnięta, po chwili ruszyła dalej. Na dalszy przejazd nalegał sam arcyksiążę.

Po 15 minutach od incydentu konwój dociera pod ratusz. Tam zdenerwowany, roztrzęsiony i blady Franciszek Ferdynand wysłuchuje przemówienia burmistrza, przerywając je słowami: „Przyjechałem tu, by was odwiedzić, a rzuca się na mnie bombami. To oburzające!”. Mimo oburzenia arcyksięcia wizyta ma być kontynuowana – kolejnym punktem są odwiedziny w szpitalu dla rannych. I właśnie wtedy dochodzi do fatalnej pomyłki.

Kierowca prowadzący samochód myli trasę, zamiast skręcić w ulicę Appelową, wjeżdża w ulicę Franza Josefa. Tam, zupełnym przypadkiem, stoi Gavrilo Princip, który po pierwszej nieudanej próbie ataku błąkał się po mieście. Gdy samochód zatrzymuje się tuż przed nim, Princip wyciąga pistolet i oddaje dwa strzały. Pierwszy trafia Zofię w brzuch, drugi przeszywa szyję arcyksięcia. Oboje są śmiertelnie ranni, mimo to z ust Franciszka Ferdynanda padają słowa: „Zofio, nie umieraj, żyj dla naszych dzieci” – chwilę później następca tronu umiera.

Chwile po zamachu – co się stało w Sarajewie 28 czerwca 1914 roku?

Chwilę po zamachu Sarajewo pogrążyło się w chaosie. Na ulicach rozbrzmiewały krzyki, płacz i nawoływania rannych. Tłumy gapiów rozbiegły się w popłochu, a ci, którzy pozostali, gromadzili się wokół miejsca strzałów, próbując zrozumieć, co właśnie się wydarzyło. Policjanci i żołnierze natychmiast zaczęli aresztowania. Na miejscu schwytano Gavrila Principa, którego rozwścieczony tłum próbował zlinczować. W krótkim czasie zatrzymano też jego wspólników, choć wielu mieszkańców sądziło, że spisek miał znacznie większą skalę i że w mieście nadal mogą być kolejni zamachowcy.

Pierwsze informacje o śmierci Franciszka Ferdynanda i Zofii trafiły do miejscowych władz jeszcze zanim kolumna z ciałami dotarła do pałacu gubernatora. Burmistrz Sarajewa był wstrząśnięty, podobnie jak administracja austriacka w Bośni. W odpowiedzi na zamach władzę natychmiast ogłosiły stan alarmowy i wprowadziły wzmocnione patrole wojskowe. Wieść o tragicznej śmierci arcyksięcia i jego żony rozchodziła się błyskawicznie – już wczesnym popołudniem wiedziała o niej prasa, a depesze trafiły do Wiednia.

Pierwsze reakcje na zamach na Franciszka Ferdynanda

Na dworze cesarskim reakcje były mieszane. Franciszek Józef, z natury chłodny i zdystansowany, przyjął wiadomość bez większych emocji. Jak zanotowali świadkowie, miał powiedzieć „wszystko w rękach Opatrzności”. Jednak w kręgach wojskowych i politycznych wydarzenie wywołało konsternację, a zarazem determinację. Niemal od razu zaczęto mówić o tym, że Serbia musi ponieść odpowiedzialność.

Zupełnie inaczej reagował Petersburg. Tam śmierć Franciszka Ferdynanda wzbudziła nie tyle żal, co poczucie solidarności z Serbami. Zamach odczytywano jako konsekwencję polityki Wiednia, który zbyt brutalnie próbował podporządkować sobie Bałkany.

W Londynie i Paryżu natomiast pierwszą reakcją było raczej zdziwienie niż panika. Gazety donosiły o „tragedii rodzinnej w monarchii Habsburgów”, a wielu komentatorów traktowało sprawę jako lokalny kryzys na Bałkanach, który należało jak najszybciej wygasić. Próbowano tonować nastroje, obawiając się, że niekontrolowana eskalacja wciągnie całą Europę w konflikt.

Te odmienne reakcje dobrze pokazują, że Sarajewo od pierwszych godzin nie było już tylko lokalną tragedią, lecz elementem większej gry politycznej. Każde mocarstwo widziało w zamachu potwierdzenie własnych lęków i interesów, a to sprawiło, że zamiast izolować kryzys, zaczęto go powiększać.

Od zamachu do wojny – reakcja Wiednia i Europy

W pierwszych dniach po zamachu dwór i rząd w Wiedniu analizowały sytuację. Gubernator Bośni raportował o aresztowaniach spiskowców i ich powiązaniach z serbskimi organizacjami. Już wtedy pojawiło się przekonanie, że bez wsparcia z Belgradu do zamachu by nie doszło. Premier Karl von Stürgkh i minister spraw zagranicznych Leopold Berchtold zaczęli przygotowywać grunt pod twardą odpowiedź. Cesarz Franciszek Józef, choć osobiście zdystansowany, dał wolną rękę swoim doradcom, którzy od dawna uważali, że z Serbią należy się rozprawić.

Dla zwolenników polityki twardej ręki kluczowe znaczenie miało wydarzenie z 5 lipca 1914 toku. Wtedy to Austro-Węgry zwróciły się do Niemiec, pytając o wsparcie w przypadku konfliktu z Serbią. Odpowiedź Berlina była jednoznaczna: cesarz Wilhelm II udzielił sojusznikom tzw. czeku in blanco, gwarantując, że Niemcy poprą Austro-Węgry niezależnie od rozwoju sytuacji.

Efektem było sformułowane ultimatum wobec Serbii. Dokument miał ostrą formę, dlatego historycy do dziś spierają się, czy miało ono na celu rozwiązanie kryzysu, czy raczej sprowokowanie wojny. Austro-Węgry żądały w nim m.in.

  • rozprawienia się z organizacjami nacjonalistycznymi,
  • usunięcia antyaustriackiej propagandy z prasy,
  • dopuszczenia austriackich urzędników do prowadzenia śledztwa na terytorium Serbii.

Ten ostatni punkt uderzał bezpośrednio w suwerenność państwa, czyniąc ultimatum praktycznie nie do przyjęcia. Serbia, świadoma grożącego jej niebezpieczeństwa, starała się odpowiedzieć ugodowo. Przyjęła większość warunków, ale odrzuciła te, które godziły w jej niezależność.

Wiedeń potraktował to jako pretekst do eskalacji i 28 lipca 1914 roku Austro-Węgry wypowiedziały Serbii wojnę. Dalej wydarzenia potoczyły się lawinowo. Rosja, tradycyjny protektor Serbii, rozpoczęła mobilizację. W odpowiedzi Niemcy wypowiedziały wojnę Rosji, a chwilę później także Francji. 4 sierpnia, po niemieckiej inwazji na neutralną Belgię, do konfliktu dołączyła Wielka Brytania. Tak w ciągu kilku dni z lokalnego kryzysu bałkańskiego narodziła się pierwsza wojna światowa – konflikt, który na lata pogrążył Europę w ogniu.

Kto był odpowiedzialny za zamach na Franciszka Ferdynanda w Sarajewie?

Za zamach rozpoczynający I wojnę światową najczęściej obwinia się Gavrilo Principa. Za odpowiedzialnego wskazują go podręczniki do historii i publikacje popularnonaukowe. Czy tak jednak jest? Na pierwszy rzut oka wskazanie winnych jest proste. Są nimi spiskowcy z „Młodej Bośni” – Gavrilo Princip, Nedeljko Čabrinović, Trifko Grabež i ich towarzysze. To oni stali w tłumie, z bombami i pistoletami, to oni pociągnęli za spust. Ale gdy zajrzymy głębiej, sprawa zaczyna się komplikować. Czy nastoletni idealiści byliby w stanie sami przeprowadzić taką operację? Niekoniecznie.

W tle musiała więc działać „Czarna Ręka”. To oni dali zamachowcom broń, szkolenie i wsparcie logistyczne. To ich sieć kontaktów przerzuciła materiały przez granicę, a Danilo Ilić zadbał, aby w Sarajewie wszystko było gotowe.

I tu rodzi się pytanie, które elektryzowało Europę: czy za Principem i jego towarzyszami stało państwo serbskie? Wiedeń nie miał wątpliwości – uznał, że Belgrad ponosi pełną odpowiedzialność i wykorzystał zamach jako pretekst do rozprawy z sąsiadem. Ale historycy są bardziej ostrożni. Jedni widzą w zamachu działanie konspiratorów, którzy wymknęli się spod kontroli, inni dostrzegają cichą zgodę części serbskich elit wojskowych.

Jak potoczyły się losy zamachowców z Sarajewa?

Losy sprawców zamachów w Sarajewie były równie dramatyczne jak samo wydarzenie. Najbardziej znany z nich Gavrilo Princip, miał zaledwie 19 lat, dlatego nie mógł zostać skazany na śmierć. Otrzymał najwyższy możliwy wyrok – 20 lat więzienia. Osadzony w twierdzy Terezin, w ciężkich warunkach szybko zachorował na gruźlicę kości. W 1918 roku wycieńczony i pozbawiony ręki zmarł w wieku 23 lat, kilka miesięcy przed końcem wojny, którą sam rozpętał.

Podobny los spotkał jego towarzyszy. Nedeljko Čabrinović, który rzucił bombę, oraz Trifko Grabež, zmarli w więzieniu już w 1916 roku, również na gruźlicę. Organizator zamachu, Danilo Ilić, był starszy i przekroczył granicę wieku chroniącego przed karą śmierci, dlatego został powieszony w lutym 1915 roku.

Wywołaną zamachem wojnę przeżyli tylko najmłodsi spiskowcy – Vaso Čubrilović (17 lat w chwili zamachu) czy Cvjetko Popović. Doczekali oni późniejszej Jugosławii, w której zostali uznani za bohaterów narodowych.

Losy zamachowców z Sarajewa pokazują paradoks historii. Młodzi, pełni idealizmu konspiratorzy, którzy chcieli wywołać zmianę, w większości sami padli ofiarą chorób i surowych warunków więziennych, a ich czyn nabrał znaczenia dopiero w zbiorowej pamięci.

Czy musiało dojść do zamachu w Sarajewie? Błędy i zaniedbania organizatorów wizyty

Patrząc na wydarzenia z 28 czerwca 1914 roku, trudno oprzeć się wrażeniu, że tragedia była do pewnego stopnia skutkiem splotu błędów i zaniedbań. Trasa przejazdu arcyksięcia była powszechnie znana i nie została należycie zabezpieczona, mimo że wywiad wojskowy ostrzegał przed możliwymi próbami zamachu. Ochrona była symboliczna, a decyzje podejmowane chaotycznie, najlepszym przykładem jest fatalny błąd kierowcy, który zawiózł Franciszka Ferdynanda i Zofię prosto pod lufę pistoletu Principa. Do tego dochodziła niefortunna symbolika daty, Vidovdanu, która jeszcze bardziej podsycała antyaustriackie nastroje w Bośni. Wszystko to razem tworzyło sytuację, w której sukces zamachowców stawał się niemal kwestią czasu.

Czy jednak mimo tych zaniedbań i błędów organizatorów do zamachu w Sarajewie musiało dojść? Czy gdyby nie wydarzenia z 28 czerwca 1914 roku  Europa uniknęłaby wojny? To jedno z najczęściej stawianych pytań w historiografii XX wieku. Wielu badaczy podkreśla, że kontynent już wtedy przypominał „beczkę prochu”. Napięcia między mocarstwami, wyścig zbrojeń, narastający nacjonalizm i sieć skomplikowanych sojuszy sprawiały, że nawet niewielki kryzys mógł doprowadzić do globalnej katastrofy. Sarajewo było więc iskrą, ale nie tą jedyną możliwą. Gdyby nie Gavrilo Princip, być może konflikt wybuchłby w innej części Europy, choćby na tle kolejnej wojny bałkańskiej czy rywalizacji morskiej Niemiec i Wielkiej Brytanii.

FQA – najczęsciej zadawane pytania

Dlaczego Sarajewo stało się miejscem zamachu?

Bośnia i Hercegowina były „punktem zapalnym” Bałkanów: świeżo zaanektowana przez Austro-Węgry, etnicznie i religijnie zróżnicowana, z żywą serbską społecznością. Wizyta następcy tronu w takiej scenerii  – i to w Vidovdan  miała ogromny ładunek symboliczny.

Kim był Franciszek Ferdynand i dlaczego był ważny?

Następca tronu Austro-Węgier, zwolennik reform (trializmu), które mogły zwiększyć rolę Słowian w imperium. Budził nadzieje jednych i obawy drugich, zwłaszcza na Węgrzech.

Jak przebiegał zamach na Franciszka Ferdynanda w Sarajewie?

Najpierw nieudana próba bombowa Čabrinovicia na alei Appelowej. Potem, po wizycie w ratuszu i błędzie kierowcy, Princip oddał dwa śmiertelne strzały przy ul. Franza Josefa.

Jakie były największe błędy organizatorów wizyty?

Jawna trasa przejazdu, słabe zabezpieczenia, zlekceważone ostrzeżenia wywiadu i niefortunna data. Dodatkowo chaos decyzyjny i błąd kierowcy.

Jak zareagowała Europa na zamach w Sarajewie?

Wiedeń i Berlin – gniew i żądanie odwetu; Petersburg – solidarność z Serbią; Londyn i Paryż – początkowe tonowanie kryzysu. Szybko jednak uruchomiła się spirala sojuszy.

Co zawierało ultimatum dla Serbii i czemu było nie do przyjęcia?

M.in. żądanie udziału austriackich urzędników w śledztwie na terenie Serbii – ingerencja w suwerenność. Serbia przyjęła większość punktów, odrzuciła kluczowe; 28 lipca 1914 r. wybuchła wojna.

Jakie były długofalowe skutki zamachu w Sarajewie?

Lawina decyzji prowadząca do I wojny światowej, upadek czterech imperiów, nowe granice, rewolucje i trauma, która zdefiniowała XX wiek.

Co było przyczyną I wojny światowej?

Bezpośrednią iskrą był zamach w Sarajewie, ale prawdziwe przyczyny tkwiły w narastającym nacjonalizmie, rywalizacji mocarstw, wyścigu zbrojeń i systemie sojuszy, który zamienił lokalny konflikt w wojnę światową.

Od czego zaczęła się I wojna światowa?

Wojna rozpoczęła się od zamachu w Sarajewie 28 czerwca 1914 roku, gdy Gavrilo Princip zastrzelił arcyksięcia Franciszka Ferdynanda. To wydarzenie uruchomiło lawinę ultimatum, mobilizacji i wypowiedzi wojny, która w kilka tygodni ogarnęła całą Europę.

- Advertisement -spot_img

LEAVE A REPLY

Please enter your comment!
Please enter your name here

Czytaj więcej

Najnowsze